Gość: Małgorzata Szczugieł
Transkrypt odcinka jest dostępny tutaj:
MB: Jest z nami Małgorzata Szczugieł, psycholog sportu. Porozmawiamy dzisiaj o roli psychologa sportowego w sportach motoryzacyjnych, ale nie tylko. Masz doświadczenie w pracy z zawodnikami serii wyścigowych?
MS: Tak, mam doświadczenie z zawodnikami sportów samochodowych, zresztą nie tylko. Często mówi się o tym, że specyfika dyscypliny jest bardzo ważna, na przykład przy Formule 1 czy wyścigach w innych klasach, kategoriach samochodowych. Zawsze mówimy o człowieku, więc pewne elementy będą podobne. Jasne jest, że kiedy przychodzi do mnie zawodnik z dyscypliny, z którą wcześniej nie miałam do czynienia, moim „zadaniem domowym” jest zapoznanie się z nią. Zwracam uwagę na to, jakie elementy są ważne, a w sportach samochodowych będzie ich trochę więcej.
MB: Trochę więcej i trochę inaczej? Z tego co mówisz wnioskuję, że nie jest to tak do końca sport indywidualny?
MS: Nie, z mojej perspektywy nie jest to w ogóle sport indywidualny. Ciężko to do końca odróżnić. Jeśli sport indywidualny traktujemy jako sport, gdzie wychodzi jedna osoba i wykonuje coś na sto procent, to okej. Jednak musimy mieć na uwadze to, że wokół tej osoby jest team, a to jak wszyscy członkowie teamu będą współpracować, komunikować się, wspierać, będzie miało ogromne znaczenie na wynik końcowy tego sportowca. Można tu przywołać fenomen team‘u Świątek, o którym jest głośno. Zbudowali oni mocny zespół, który daje Idze dużo wsparcia. Pamiętajmy, że sportowiec na poziomie wyczynowym, który zajmuje się tym zawodowo, jest 360 dni w roku na wyjeździe z członkami swojego zespołu. Nie z rodziną, nie z bliskimi. To, w jakiej atmosferze żyją i jakie mają relacje jest bardzo znaczące. W każdym sporcie, także indywidualnym, będziemy mówić o zespole.
MB: O tym nie mówi się tak często, ale w sportach wyścigowych ważny jest „czynnik zespołu”, jeżeli mówimy chociażby o inżynierze wyścigowym. Tam, miedzy nim a kierowcą, musi być zarówno ogromne zrozumienie, jak i posłuszeństwo?
MS: Z której strony to posłuszeństwo?
MB: Jeśli chodzi o wykonywanie poleceń inżyniera, krótko mówiąc.
MS: Tak i to też jest kwestia tego, że musi być zaufanie, bo jeżeli komuś nie ufam, to nie jestem w stanie wykonywać poleconych przez tę osobę zaleceń. Także wtedy, kiedy nie do końca znam i rozumiem swoje emocje, co się często zdarza u sportowców. Oni uważają, że w danej sytuacji byli spokojni, nie czuli stresu, a osoba z zewnątrz uświadamia mu, że był mocno spięty. To jest często rola psychologii w sporcie – nauczyć zawodnika tego, co i jak czuje, by z czasem mógł to sam zauważyć. O psychologii w sporcie mówimy często jak o czterech obszarach. Po pierwsze ciało, bo ono będzie reagować na to, co się dzieje w naszej głowie. Dla przykładu, gdy pojawi się stres, nasze ciało zareaguje tym, że napinają nam się mięśnie i wtedy ciężko o płynność ruchu. W sportach wyścigowych nawet najmniejszy ruch jest bardzo ważny. Następnie mamy emocje, myśli i zachowanie. To wszystko na siebie oddziałuje i jesteśmy w stanie nauczyć się tym zarządzać, by jak najlepiej wystąpić.
MB: Czy nie uważasz, że specyficzna seria wyścigowa, jaką jest Formuła E, gdzie samochody są bardzo do siebie podobne, a zawodnik musi liczyć tylko i wyłącznie na siebie, nie powoduje u nich więcej stresu? Jak się ogląda Formułę 1, to często jest tak, że zawodnicy winią samochód, mówiąc, że nie jedzie z odpowiednią prędkością, źle skręca. W tym przypadku są ustawienia.
MS: Myślę że tak. To może być element, który będzie powodował presję, dlatego że tutaj faktycznie dużo elementów odpada. Te samochody, bolidy są podobne, więc umiejętności motoryczne kierowcy, czy umiejętne zarządzanie samochodem będą tymi podstawowymi zdolnościami. Chociaż nie zapominajmy znowu o zespole. To jest trochę to o czym rozmawialiśmy przed nagraniem, że ktoś nie zaplanował tego jak często musimy stawać, czy jak zarządzać energią, bo to jest, jak podejrzewam, kwestia zespołu a nie samego kierowcy.
MB: Podejrzewam, że wszędzie ważne jest planowanie i zarządzanie sobą. Ostatnia historia z Roland Garros szeroko komentowana i krytykowana Naomi Osaka.
MS: Trochę krytykowana, ale też doceniana za ten gest. Jest to kolejny sportowiec, który mówi o zdrowiu. Tu już nie mówimy o pewnym performance i o tym co zrobić by jeszcze wyraźniej pokazać to, co potrafię. Tu już mowa jest o zdrowiu psychicznym. Myślę, że to podstawowy temat, do którego często się odnosimy, że zdrowie psychiczne jest najpierw. Zdrowie zarówno nasze, jak i sportowców na tym najwyższym poziomie. Osaka powiedziała o bardzo ważnych i istotnych elementach. Docelowo pokazała bardzo ważny kierunek, że rywalizacja sportowa jest bardzo ważna, ale nie ważniejsza od niej samej. Nie wiem, czy nasi widzowie będą wiedzieć o co chodzi, ale Osaka wycofała się z uczestnictwa w Roland Garros w związku z tym, że było tam dużo medialnej presji. Nie chciała występować pomiędzy meczami na konferencjach prasowych i zaproponowała, że ewentualnie zrobi ją na koniec, bo za dużo ją to kosztuje i jest to dla niej zbyt trudne. To wynika z tego, że zawodniczka boryka się z depresją, miewa ataki paniki i ją to przerasta. Po burzy, jaką wywołało to oświadczenie zrezygnowała właśnie z Roland Garros, ale też z igrzysk olimpijskich. Uważa, że to tenis powinien być najważniejszy, a nie temat jej konferencji prasowych. Dodam, że nie jest to jedyny sportowiec, który wycofał się z uczestnictwa w igrzyskach. Czytałam artykuł, w którym mówiono, że Szwedzi stworzyli instytut, poradnię zdrowia psychicznego dla sportowców i jak na 10 milionowe społeczeństwo, mieli 330 zgłoszeń od sportowców z różnych dyscyplin, którzy reprezentują ich kraj. To pokazuje jak duża jest potrzeba zadbania o swoją psychikę i zdrowie.
MB: Tak mówisz o pięknych gestach i o tym, że człowiek jest najważniejszy. Ostatnio również mieliśmy bardzo smutną historię na Euro. W drużynie Dani, zawodnicy, i nie tylko, wykazali się naprawdę dużą solidarnością. Piękny gest z ich strony w stronę kolegi, który stracił przytomność i leżał na boisku. Media chyba nie do końca dobrze się zachowały.
MS: Myślę, że bardzo dobra była też ta pierwsza reakcja, godna podziwu. Kapitan drużyny ułożył zawodnika w pozycji bezpiecznej i zarządził całą tą początkową akcją. On też poprosił kolegów o takie, a nie inne ustawienie się. Myślę, że to dowodzi, że jego poziom zarządzania emocjami w sytuacji kryzysowej jest na wysokim poziomie. Jeżeli chodzi o media, rozpoczęła się duża dyskusja na temat tego, czy powinny były pokazywać to wydarzenie, czy nie. Nie chciałabym wchodzić w tę dyskusję, bo ocena tego nie leży w mojej gestii. Dla mnie ważne byłoby to, żeby zadbać o zawodników po tym wydarzeniu. Przydałoby się wsparcie psychologiczne. Pamiętajmy, że jest to bardzo trudna sytuacja, bo z jednej strony mówimy o ich koledze z drużyny, a z drugiej ci piłkarze zaczynają się zastanawiać, co by było, gdyby to im się to przytrafiło. To była sytuacja traumatyzująca i może mieć ogromny wpływ na ich psychikę.
MB: Pamiętam wypadek z zeszłego roku z toru F1. Faktycznie, media były wtedy bardzo delikatne. Potem zaczął krążyć film z reakcją innych kierowców i faktycznie słychać było w ich głosie troskę o zawodnika, który przeszedł bardzo ciężkie uderzenie. Ten wypadek był bardzo ciężki.
MS: Myślę, że musimy pamiętać, że bez względu na to co robimy, jesteśmy przede wszystkim ludźmi. Życie jest bezwzględną wartością. Nieważne czy mówimy o rywalizacji sportowej czy nie.
MB: Właśnie, a co jeśli chodzi o zwykłych kierowców, bo na naszych ulicach często odbywają się sceny niemalże z wyścigów samochodowych. Każdy się śpieszy, zupełnie nie dbamy o innych uczestników drogi. Czy w tym czasie nie dbamy o siebie?
MS: Tak, to jest temat, który często poruszamy. Myślę, że to jest podobnie jak w przypadku sportowców. Tu trzeba wrócić do podstaw, zadbać o siebie. Nie mówimy tu o umiejętnościach kierowców, ale o podstawowych czynnościach, jak zadbanie o taki dobrostan psychiczny, czyli sen i jego jakość czy oddech. To jest w ogóle bardzo ciekawa i też, można powiedzieć, wręcz przerażająca rzecz. My nie potrafimy oddychać. Nie oddychamy świadomie, nie dbamy o ruch. Nie każdy z nas od razu musi być sportowcem, ale powinniśmy zadbać o jakąkolwiek aktywność fizyczną albo o prawidłowe wzorce ruchowe. Następnie, ważne jest również zadbanie o swoje emocje, bo często zapominamy, żeby je przeżywać. Szczególnie te nieprzyjemne. Często słyszę, że złość, lęk, czy smutek to są złe emocje. One nie są złe, tylko trudne do przeżycia, ale tak samo potrzebne. Każda emocja daje nam jakąś informację. Lęk, na przykład, informuje nas o jakimś zagrożeniu. My, tych emocji na co dzień przeżywamy bardzo dużo, czy to w szkole, w pracy, na uczelni. Zapominamy jednak jak je kontrolować i nad nimi dominować. Wszystko się w nas zbiera, a efekty tego możemy zobaczyć, między innymi, na naszych drogach.
MB: No właśnie. Mam wrażenie, że nasi kierowcy nie mają zaufania do nikogo, jeśli chodzi o tą sferę. Kto mógłby im pomóc? Koncerny motoryzacyjne, media? Mówiąc o „tej sferze” mam na myśli to, że każdy kierowca uważa, że wszystko robi najlepiej, tylko on się śpieszy i jest zdenerwowany. Dopuszczają do tej agresji na drodze. Jak im pomóc dostrzec człowieczeństwo w każdym z nas?
MS: Myślę, że należy zacząć budować dialog na ten temat. Zwracać uwagę na to, na co zwracają nam uwagę zawodowi sportowcy. Ważne jest to, żeby nasze „ja” dobrze się czuło, żebym sam był dla siebie dobry. Jest to podstawowy element. Ważna jest rozmowa na ten temat, poruszanie tych kwestii przez specjalistów, pokazywanie jak mogę o siebie zadbać. Jedno to mówić, a drugie to robić. Społeczeństwo nie wie jak o siebie zadbać, bo często nie mamy czasu dla siebie. Odpowiedzią jest pokazanie jakichś prostych metod, dzięki którym będzie się dało znaleźć chociaż chwilę. Budowanie samoświadomości, będzie wpływać na codzienne funkcjonowanie. Jeżeli będę przemęczona, to w pracy też nie będę efektywna i będzie się to kumulować, aż w pewnym momencie odbije się na moim zdrowiu. W momencie, kiedy my cały czas eksploatujemy swój organizm, nie mamy czasu na regenerację, to on w którymś momencie się podda, „wybuchnie”. Wtedy pojawiają się choroby, przemęczenie. W przypadku kierowców zawodowych, zmęczeniu często towarzyszą tak zwane „mikro drzemki”. Są one bardzo niebezpieczne, bo nasz mózg jest w stanie w tym czasie wyłączyć się na przykład na dwie minuty, a wciągu tych niepozornych dwóch minut, na drodze może zdarzyć się wszystko.
MB: Bardzo dużo czasu.
MS: Bardzo dużo czasu, a my nawet nie jesteśmy tego świadomi. Myślę, że ciągłe mówienie o tym, pokazywanie przykładów jak radzić sobie ze sobą, jest elementem, który możemy zrobić. Choćby nasza aktualna rozmowa. Duży wpływ mają też osoby publiczne, które coraz częściej zwracają uwagę na zdrowie psychiczne, że warto o nie dbać. To nie jest już wstydliwe i zarezerwowane dla osób, które cierpią na choroby psychiczne czy inne zaburzenia. Zdrowie psychiczne dotyczy tak naprawdę każdego z nas. Czasem nawet przewlekły stres może być taki, a nie inny w skutkach.
MB: Mam wrażenie, że statystyczny Kowalski nie dopuszcza do siebie myśli, że coś może mu się stać przez to, że jest zmęczony czy przepracowany. A tu Osaka, osoba rozpoznawalna, publiczna, pokazuje, że też czasem potrzebuje odpoczynku. Może to jest dobra droga, żeby czerpać wzorce od osób, które po prostu potrafią z tym walczyć.
MS: Mówienie głośno o dbaniu o siebie jest ważne. Jednym z pierwszych sportowców mówiących o tym, którego kojarzę, był Phelps - wielokrotny mistrz olimpijski w pływaniu. Wspomniał, że trening treningiem, ale w pewnym momencie jego życie było w bardzo złym stanie i musiał na jakiś czas wycofać się ze sportu. Brakowało mu balansu. Nie było rodziny, odpoczynku, był tylko sport. Jeżeli chodzi o takiego zwykłego „Kowalskiego”, to nie chciałabym straszyć konsekwencjami, tylko pokazywać, że mamy w sobie, nazwijmy to, zasoby. Jest to mój mały, prywatny cel. Każdy, w życiu pełni różne role, a nawet kilka, i nieważne, czy jesteś nauczycielem, kierowcą czy kimkolwiek innym, przede wszystkim jesteś człowiekiem i warto żebyś zadbał też o siebie. Może to brzmieć dość absurdalnie. Często w wywiadach jestem pytana o to, czym zajmuje się psycholog sportowy. Odpowiadam wtedy, że motywowaniem zawodników, ale tak szczerze, nie wiem, czy wśród zawodników, z którymi współpracuję znajdzie się ktoś, kogo muszę motywować. Większość uczę, jak być dobrym dla siebie i innych, a czasem jak się wycofać, odpuścić. Zwracam uwagę na zadbanie o odpowiednią regenerację, zbudowanie relacji. Jeżeli sportowiec żyje tylko sportem i nie wszystko pójdzie po jego myśli, bo przegra mecz, będzie miał zły występ, to mocno wpłynie to na jego samoocenę, poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa. Jeżeli będzie on miał jakieś relacje, coś co go relaksuje to nie będzie skupiony tylko na występie a jego poczucie wartości nie będzie tak narażone. Należy też skupić się stricte nie na samym wyniku, ale na procesie dążenia do niego. To proces nam daje wynik, on nie bierze się sam z siebie.
MB: Na sam koniec, Euro trwa. Myślisz, że da się jeszcze „poukładać te klocki”?
MS: Niestety nie mam szklanej kuli, żeby przewidywać przyszłość. Myślę że tu właśnie warto popatrzeć nie na wynik, tylko co możemy zrobić, żeby w przyszłości było lepiej. Jak zbudować drużynę, co zmienić, co zbudować, dodać. Czytałam wywiad z Federerem, który dosyć szybko odpadł z ostatniego turnieju przed Wimbledonem. Wrócił po kontuzji, która trwała dosyć długo i była poważna ale sam mówił o tym, że nie wie dlaczego przegrał w tym secie. Podsumował to bardzo mądrze mówiąc, że trzeba będzie wyciągnąć wnioski i zobaczyć co zrobił nie tak, żeby na przyszłość wrócić mocniejszym. To samo robimy z zawodnikami po jakimkolwiek turnieju. Analiza. Co zrobiłem dobrze, czego zabrakło i wnioski - o czym muszę pamiętać następnym razem. Euro wygląda w ten sposób - mamy przegrany mecz i nie wiemy co będzie w meczu z Hiszpanią. Wyciągnijmy więc wnioski, na temat tego czego zabrakło. Popatrzymy bardziej globalnie, na budowanie drużyny. Nie szukajmy winnych, tylko popatrzmy na te rezerwy, które możemy rozwijać i które sprawią że będziemy mogli wygrywać i cieszyć się piłką.
MB: Bądźmy dla siebie dobrzy.
MS: Jak najbardziej, zawsze polecam. Zawsze miło z tobą porozmawiać.
Rozmawiamy o chińskiej elektromobilności. Naszym gościem jest Adam Borusewicz, ekspert w zakresie elektromobilności z Chin.
Prowadzący:
Paweł Kacperek
Michał Baranowski - co-founder Elocity
Ekspert:
Adam Borusewicz